Z ogromnym entuzjazmem podeszłam do lektury "Wszystkie dzieci są zdolne", tym bardziej, że ma ona doskonałe recenzje. Jednak szybko okazało się, że lektura mnie zmęczyła, więc odłożyłam ją i za kilka dni do niej wróciłam. Być może brakowało mi koncentracji należnej tej książce. Warto było przeczytać ją w całości, bo to naprawdę duża dawka cennych informacji dla rodziców obecnych i przyszłych.
"Wszystkie dzieci są zdolne" mówi w głównej mierze o tym, jak bardzo krzywdzący jest obecny system edukacji. Zamiast wspierać i pomagać odkrywać w dzieciach ich talenty, z którymi przecież przyszły na świat, to robimy wszystko, by każde z nich było takie same - by w głowach miało wiedzę wyuczoną, choć być może nawet nigdy niepotrzebną w jego dalszym życiu.
Trudno się z tym nie zgodzić. Ja sama miałam tego przykład na studiach, kiedy to "piątkowe" studentki miały wiedzę z wykładów tak wyrytą na pamięć, że zawsze dostawały piątki na egzaminach, ale kiedy przychodziły zajęcia praktyczne i trzeba było logicznie myśleć, to po prostu się gubiły i robiły totalne głupoty. Zapewne nie tylko ja mam takie wspomnienia.
"Wszystkie dzieci są zdolne" jest warte przeczytania, choć nie sądzę, by sama ta lektura nagle zmieniła w systemie edukacji cokolwiek, ale dla rodziców to cenne źródło informacji, by nie dyscyplinować własnego dziecka od jego pierwszych dni. Jeśli nawet w deszczowy dzień dziecko po prostu chce poskakać po kałużach i sprawdzić, co się wtedy będzie działo, to być może warto pozwolić na tę odrobinę szaleństwa i pozwolić maluchowi zbierać cenne doświadczenia, niż strofować go, że zaraz zamoczy całe ubranie, a mama będzie zła i tata nowego nie kupi.
Dzieciństwo przecież ma to do siebie, że robi się różne rzeczy, nie zawsze mądre, nie zawsze takie, jakie by rodzice chcieli, ale to właśnie dzięki temu wyciąga się naukę na przyszłość. Nie chodzi o pozwalanie dzieciom na wszystko, co im przyjdzie do głowy, ale skakanie w kaloszach po kałużach to przecież marzenie każdego dziecka i w zasadzie nic złego się przez to stać nie może.
Gerald Huther to profesor neurobiologii, który od lat zajmuje się badaniami nad dziećmi, ich zachowaniem, ich problemami i tym, jak funkcjonuje ich mózg. Wielokrotnie udowadnia w tej książce, że każde dziecko ma w sobie jakiś talent, tylko trzeba mu pozwolić go w sobie odkryć, nie hamować i nie ograniczać.
Drodzy rodzice, jeśli wydaje Wam się, że już wiecie wszystko o tym, jak wychować własne dziecko, to poświęćcie trochę czasu na lekturę "Wszystkie dzieci są zdolne". Sama mam siebie za idealną matkę, ale ta lektura skłoniła mnie do refleksji. Teraz zanim znowu powiem synkowi "nie rób tego", "nie wolno" itp., to zastanowię się dwa razy. Bo sama doskonale wiem, że jeśli sprawdzę coś sama na sobie, to takie doświadczenie pozostaje we mnie na zawsze, a wiedza w ten sposób zdobyta jest cenniejsza, niż ta "zasłyszana" od kogoś. Oczywiście wszystko w granicach zdrowego rozsądku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz