Powieści Jane Austen to nie jest ten typ, który ja lubię. Przyznam, że choć jest to klasyk, to ja go nie czytałam nigdy wcześniej, film też widziałam przelotnie. Nie interesowało mnie to, bo wolę coś bardziej kryminalnego, coś bardziej realnego, a taka "kobieca literatura" nie do końca trafia w mój gust. Dlaczego więc sięgnęłam po tę pozycję? Bo jest ona w moim wyzwaniu "Listy książek BBC", a przy okazji chciałam się przekonać czy mnie również tak zachwyci, jak innych czytelników.
"Duma i uprzedzenie" to opowieść o rodzinie Bennetów: matce - rozgadanej, momentami śmiesznej, wypatrującej na horyzoncie bogatych zięciów, ojcu - który histeryczne uwagi żony często puszczał mimo uszu i wśród swoich pięciu córek miał jedną ulubienicę, a 2 najmłodsze oceniał jako głupiutkie i nic nie warte, oraz 5 ich córkach - pięknej Jane, bystrej Elizabeth, niejakiej Kitty, brzydkiej, ale oczytanej Mary oraz Lydii, która była próżna i nad wyraz lekkomyślna.
Historia ta osadzona jest w czasach, kiedy to kobiety zimą chodziły na bale i wypatrywały swoich przyszłych mężów, nierzadko kierując się zasobnością ich portfela. Wiele z nich wychodziło za mąż jedynie dlatego, że mąż miał duży dochód i ładną posiadłość, zapominając, że w małżeństwie najważniejsza powinna być miłość.
"Duma i uprzedzenie" to piękna historia, ciekawa, zawiła, pokazująca, że nawet w takich czasach można znaleźć swoje szczęście. Jane, najstarsza z córek zakochała się od pierwszego wejrzenia w człowieku, który był zbyt skromny i zbyt podatny na podszepty innych, by uwierzyć w szczerość jej uczucia. Elizabeth z kolei oddała swoje serce komuś, kto już na początku znajomości ocenił ją jako mało interesującą. Jednak nigdy nie wiadomo, kogo trafi strzała amora i uprzedzenie może przerodzić się w piękną miłość. Historia pogmatwana, na początku nieco smętna i taka nijaka, ale jak się dobrze wczytać, to bardzo wciągająca. Perypetie panien na wydaniu okazują się bardzo ciekawe, zwłaszcza, że wydają się jednocześnie tak bardzo realne.
Muszę przyznać, że "Duma i uprzedzenie" to książka, po którą chyba sama z siebie bym nie sięgnęła, a jednak z ciekawością ją przeczytałam. Cieszę się, że ta właśnie pozycja znalazła się w moim wyzwaniu i że po nią sięgnęłam, bo to z całą pewnością nie był stracony czas. Jeśli ktoś, tak jak ja, nie miał jeszcze okazji zagłębić się w historię rodziny Bennetów z Longbourn, to ja Was do tego gorąco zachęcam.
A jeśli chcecie śledzić postępy w moich wyzwaniach czytelniczych, to zapraszam do kliknięcia w linki poniżej:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz