Recenzja "Fistaszki zebrane 1957-1958" Charles M. Schulz

Niemalże od zawsze uważałam komiksy za prymitywną postać książek. Czemu? Nie wiem, chyba po prostu nigdy tak naprawdę nie zagłębiałam się w ich lekturę. Ostatnio jednak zaczęły mnie one bardziej interesować. Gdy sięgnęłam po "Fistaszki zebrane 1957-1958" Charles'a M. Schulz'a, to po prostu się w nich zakochałam!
"Fistaszki zebrane 1957-1958" to zbiór komiksowych historyjek stworzonych ręką Charles'a M. Schulz'a. Niebywałe, że w całym swoim życiu stworzył ich blisko 18 000. Ciekawe jest również to, że nazwa "Fistaszki" nigdy mu nie pasowała, ale została mu narzucona przez wydawcę i zobaczcie, jak dobrze sie przyjęła.
Oczywiście tomów "Fistaszków zebranych" jest bodajże 12, a ja jak zwykle zaczęłam je czytać od środka, ale to nie ma żadnego znaczenia. Po tej lekturze już wiem, że z ogromną przyjemnością sięgnę po wszystkie inne tomy tych komiksowych arcydzieł.
"Fistaszki zebrane 1957-1958" opowiadają o tym, jak dość nieudolnie Snoopy chce ukraść ulubiony kocyk Linusowi, uczy się spać na budzie, a Charlie staje się kapitanem drużyny baseballowej. Prześmieszne, komiczne, fantastyczne historyjki, od których trudno się oderwać. Polecam je każdemu, bo są naprawdę ponadczasowe i pozwalają przenieść się w świat, w którym każdy z nas chciałby żyć - beztroski, dziecinny, wesoły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz