Sałatka z sałaty lodowej

Uwielbiam sałatki! Tak po prostu! Wiecie dlaczego? Sałatki są zdrowe, ponieważ są pełne witamin i minerałów. Sałatki są wygodne, bo można je zjeść o każdej porze dnia, w pracy, szkole, w domu, na wycieczce, wszędzie. Sałatki są sycące, ponieważ są pełne warzyw będących bogactwem błonnika. Dlatego dziś podam Wam mój przepis na sałatkę z sałaty lodowej. Zapraszam na przepis...
sałatka z sałaty lodowej
Składniki:

  • pół główki sałaty lodowej
  • jedna mała papryka czerwona
  • mała puszka kukurydzy
  • pół kostki sera feta półtłustego
  • 14 małych pomidorków koktajlowych
  • składniki na sos: 2 łyżki wody, 2 łyżki oleju, łyżka drobno posiekanego koperku, szczypta pieprzu ziołowego, ząbek czosnku przeciśniętego przez praskę
Wszystkie warzywa kroję w kostkę. Robię sos i wszystko razem mieszam. Wstawiam do lodówki, aby się schłodziło.

Smacznego!

Jeśli chcielibyście poznać więcej przepisów na sałatki i surówki, to zapraszam tutaj...


http://selkar.pl/ewa-wachowicz-salatki?from=listing&campaign-id=4?aff=czytajzemna
 Czytelnicy moich książek, widzowie, znajomi, a nawet przyjaciele, często pytają mnie o to, co jem, że tak wyglądam...

Otóż jem najczęściej pięć razy dziennie, posiłki nie są zbyt obfite, piję dużo wody i, co bodaj najważniejsze, w mojej diecie, chociaż osobiście nie lubię tego słowa, nie może zabraknąć sałat. Dużej ilości sałat oraz wszelkiej maści warzyw, owoców i zieleniny! Często sięgam też po przekąski, natomiast do pracy zabieram pudełko z ulubioną sałatką. Tych "ulubionych" jest oczywiście co najmniej kilka, jeśli nie kilkanaście!

Stawiam też na sezonowość. Latem nie mogę obyć się bez arbuza czy truskawek. Odwiedzam zaprzyjaźnione stragany, na których zawsze znajdę coś naprawdę smakowitego. A przede wszystkim wyjątkowo świeżego. Poza sezonem sięgam po sprawdzone receptury, które idealnie nadają się na chłodniejsze dni.

Moją najnowszą książkę zaczęłam od sałatek. Zresztą taki jest tytuł całej publikacji. Kolejne rozdziały zawierają przepisy na sałaty, surówki oraz sosy. Na samym końcu postanowiłam umieścić dodatki. Głównie dlatego, że nie mogłam zdecydować się, czy zabielone śmietaną ogórki są jeszcze sałatą, czy już sałatką, bo na pewno nie surówką! A gdy napisałam recepturę na mizerię, doszłam do wniosku, że w książce nie może zabraknąć młodej kapusty z koperkiem. A jeśli kapusta, to i warzywa gotowane na parze, brukselka z papryczką chili i jej podobne. Zresztą nie ma sensu nadmiernie rozpisywać się o tym we wstępie. Po prostu zapraszam do lektury i z całego serca życzę powodzenia w kuchni!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz