Ostatnio przechodziłam koło niewielkiej księgarni, gdzie naprawdę tanio można kupić książki. Oczywiście, nie byłabym sobą, gdybym tam nie weszła. Przeglądając stosy książek natrafiłam na pozycję Wacława Miziniaka "Jak żyć taniej?" i od razu postanowiłam ją kupić. Nie w tym rzecz, że uwierzyłam, że po przeczytaniu tej książki nagle zacznę oszczędzać ogromne kwoty pieniędzy, ale kocham poradniki i wiem, że z każdego z nich zawsze coś wyniosę i wcielę we własne życie.
"Jak żyć taniej?" to przegląd wszystkich naszych wydatków - tych codziennych i tych okresowych. Autor tego poradnika przechodzi dość skrupulatnie przez wszystkie nasze rachunki, jakie zbieramy każdego dnia. Zaczynając od mieszkania - czynszu, opłat za wodę, gaz, prąd, poprzez zakupy codzienne, wydatki na samochód, budżet domowy, a także nasze przyjemności. O wielu poradach zawartych w tej książce każdy z nas wie, a więc: wyłączaj światło, jeśli wychodzisz z pokoju, zakręcaj wodę, jak szczotkujesz zęby czy też odłączaj ładowarkę, jeśli telefon lub tablet już się naładował. Jednak wiele porad jest takich, o których ja nigdy nie myślałam, np. jak znaleźć tańszego dostawcę prądu czy gazu, jak zmienić taryfę opłat, bo być może będziemy mogli dzięki temu zaoszczędzić na tych opłatach i wiele, wiele innych.
Mi na myśl przychodzi jeszcze jedno - często jest tak, że jadąc na zakupy zajeżdżamy do kilku sklepów, bo w jednym taniej kupimy owoce, w drugim chemię, a w trzecim pieczywo czy mięso. Czy my zastanawiamy się nad tym, że te oszczędności są nic nie warte, bo na benzynę wówczas wydajemy więcej, niż te kilka złotych zaoszczędzonych na zakupach? To bardzo często popełniany przez nas błąd. Może zatem warto jest robić zakupy w jednym sklepie, a w innych przy okazji, jak będziemy w pobliżu robić większy zapas np. środków czystości czy innych produktów z długim terminem przydatności?
W "Jak żyć taniej?" moją uwagę także przykuł rozdział o lodówce, która oprócz pralki jest podstawowym urządzeniem w domu, bez którego nie możemy normalnie funkcjonować i która stale podłączona do prądu generuje nam koszty. Po pierwsze warto sprawdzić czy w naszej lodówce nie trzeba wymienić uszczelek. Jeśli są one zużyte i nieszczelne, wówczas nasza lodówka zużywa więcej prądu, by utrzymać stałą, niską temperaturę. Podobnie jest wówczas, gdy wkładamy do niej ciepłą potrawę. A jak jest kiedy mamy w lodówce mniej lub więcej produktów? Odsyłam do lektury "Jak żyć taniej?" - tam znajdziecie odpowiedzi na te i wiele więcej pytań.
Jednym słowem - lektura warta uwagi. Ja kilka z tych porad już wcieliłam w życie i przyszło mi to niemalże z automatu. Niby takie oczywiste oczywistości, a jednak na co dzień wcale się nad tym nie zastanawiamy. Warto jest usiąść, na spokojnie przejrzeć wszystkie rachunki i poszukać oszczędności. Wszystko oczywiście w granicach rozsądku, bo nie chodzi o to, żeby całą pensję odkładać do skarpety i żyć jak biedak, tylko o to, żeby nie przepłacać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz