Recenzja książki Marie Kondo "Magia sprzątania"

Ostatnio bardzo popularne stały się książki o sprzątaniu, planowaniu, sztuce minimalizmu. Ta również mieści się w tych kategoriach. Marie Kondo opowiada swoją historię o tym, jak od małej dziewczynki robiącej porządki w domu, aż do dorosłej kobiety stała się doradcą w porządkowaniu i sztuce organizacji i jej historia jest naprawdę bardzo interesująca.
Marie Kondo stworzyła własną sztukę porządkowania i organizacji rzeczy, którą nazwała KonMarie. Niby sprzątamy wszyscy, ale przecież większość z nas ma miliony rzeczy, które tak naprawdę nie są mu potrzebne. Metoda KonMarie opiera się głównie na wyrzuceniu ich ze swojego życia, ze swojego mieszkania, a pozostawieniu tylko tych, które faktycznie sprawiają nam radość, dobrze nam się kojarzą, przywołują pozytywne wspomnienia.
Marie Kondo nie narzuca nam niczego, podobnie jak swoim klientom. Nie mówi nam, że powinniśmy mieć określoną liczbę rzeczy. Twierdzi ona jednak, że jeśli pozbędziemy się tych, które są dla nas uczuciowo obojętne, będzie nam nie tylko łatwiej utrzymać porządek, ale przede wszystkim będziemy się lepiej czuć w naszych domach. "Magia sprzątania" opowiada również o tym, że Marie Kondo przeszła długą drogę i teraz stała się specjalistką od porządkowania i organizacji, a dzięki temu może pomagać innym. Z całą pewnością pomogła wielu ludziom oczyścić swoje najbliższe otoczenie i jeszcze nie jednemu pomoże.
Czytając "Magię sprzątania" zwróciłam uwagę jeszcze na jedną ważną sprawę. Ja sama sprzątam regularnie, żeby nie powiedzieć, że codziennie. Ale jak sprzątam? Układam rzeczy, a raczej je przekładam, a przecież wiele z nich nie jest mi do niczego potrzebna. Po przeczytaniu tej książki z dużą łatwością przychodzi mi wyrzucanie niepotrzebnych rzeczy i nie mam najmniejszych wyrzutów sumienia. Nie zmieniłam radykalnie swoich metod sprzątania i nie zaczęłam nagle wyrzucać wszystkiego, co wpadło mi w ręce, ale wielu rzeczy już nie mam w swoim domu i całkiem dobrze mi z tym.
Wydaje mi się, że "Magia sprzątania" to nie tyle sama metoda, bo jeśli ja lubię mieć w szafie ubrania poukładane poziomo na półkach, to nie będę ich nagle układała w pionie, bo tak mówi metoda KonMarie, tylko taka refleksja, że w naszych mieszkaniach, biurach, samochodach mamy mnóstwo niepotrzebnych rzeczy, z których najpewniej nigdy nawet nie skorzystamy. Jeśli się ich pozbędziemy, to zapewne nawet tego nie odczujemy.
Była jeszcze jedna kwestia, która mnie nieco rozbawiła w tej książce. Marie Kondo mówi, że każdej rzeczy, której używamy, powinniśmy dziękować, np. jeśli wchodzimy do naszego mieszkania, to mówimy "witam cię moje mieszkanie, dziękuję, że jesteś" albo gdy wracamy z pracy, to rzeczy z naszej torebki powinniśmy odkładać na swoje miejsca, a samej torebce dziękować za to, że dobrze nam dziś służyła. Jak Wy się na to zapatrujecie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz