Na Jeffreya Archera trafiłam będąc jeszcze w liceum, kiedy to czytałam słynną jego powieść "Kane i Abel" i powiem Wam, że zakochałam się w nim. Cudownie prowadzi czytelnika przez całą historię, doskonale buduje napięcie i chyba mogłabym czytać jego książki w kółko i wcale by mi się nie znudziły. Pamiętając, jak bardzo zachwycałam się "Kane i Abel", sięgnęłam tym razem po "Czy powiemy pani prezydent?" i przypomniałam sobie, jak bardzo potrafi mnie ten pisarz wciągnąć w swoje zawiłe historie.
Historia "Czy powiemy pani prezydent?" rozpoczyna się od dziwnego telefonu do Nicka Stamesa, agenta FBI. Dowiaduje się on, że w szpitalu znajduje się pewien Grek, który chce rozmawiać tylko i wyłącznie z szefem Biura. Nick jednak postanawia wysłać do szpitala swoich dwóch agentów, którzy mają dowiedzieć się o co właściwie chodzi. Mark i Barry jadą więc do tego szpitala, odnajdują owego Greka i dowiadują się od niego, że podsłuchał on rozmowę ludzi, którzy planują zamach na życie prezydenta Stanów Zjednoczonych. W tym zamachu udział bierze również jeden z senatorów.
Niestety, kilka godzin później Nick Stames i Barry Calvert zostają zepchnięci do rzeki i nie udaje im się wydostać z samochodu. Nietrudno jest się zatem domyślić, że zostali oni zamordowani, nikt przecież nie uwierzy w nieszczęśliwy wypadek. Dodatkowo ów Grek przebywający w szpitalu również traci życie, więc zostaje już tylko jedna osoba, która wie o planowanym zamachu. Tą osobą jest agent FBI Mark Andrews, który musi stawić temu czoło i dowiedzieć się czy faktycznie spisek jest czy go nie ma i kto jest w niego zamieszany. Pewna jest jedynie data planowanego zamachu na prezydenta i właściwie nic poza tym.
"Czy powiemy pani prezydent?" to historia, która wciąga bez granic. Doskonale się czyta tę książkę, warta akcja i niespodziewane zwroty, szczątkowe informacje, które z czasem dopiero zaczynają układać się w jedną całość, romans rozkwitający w tle i niebezpieczeństwo czyhające za każdym rogiem sprawiają, że przyjemnie się pochłania każdą kartkę tę książki, każde zdanie. Jeffrey Archer ponownie skradł moje serce i niebawem zapewne sięgnę po kolejne jego dzieło. Zachęcam Was do zapoznania się z jego twórczością, zwłaszcza, jeśli lubicie sensacje, bo to kawał dobrej lektury.
A jeśli chcecie śledzić postępy w moim wyzwaniu czytelniczym, to zapraszam do kliknięcia w link poniżej:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz