Kiedy byłam młodsza, nie czytałam "Mikałajka". Teraz mam szansę nadrobić zaległości, a towarzyszy mi w tym mój synek. Upodobał sobie obrazki z tej książki, uważnie je oglądał, analizował, opowiadał mi, co widzi. Z prawdziwą przyjemnością poznaliśmy oboje przygody "Mikołajka".
"Mikołajek" to historia kilkuletniego chłopca, który jest niesforny, przeważnie słucha się mamy, zwłaszcza kiedy ta ma groźną minę i ma wielu przyjaciół, z których każdy jest bardzo charakterystyczny. Najlepszym przyjacielem Mikołajka jest Alcest - gruby chłopczyk, który ciągle coś je. Bardzo się lubią i wiele przygód przeżywają razem, jak na przykład wspólne wagary w obawie przed lekcją arytmetyki. Jest również Ananiasz - pierwszy uczeń i pieszczoszek pani nauczycielki, który ciągle skarży, co chwilę płacze, ale nie zawsze można dać mu fangę w nos, ponieważ nosi okulary. Jest też Gotfryd, który jest skory do bójki, a ponieważ ma bardzo bogatego ojca, to zawsze ma najlepsze ciuchy i zabawki. I tak można by wymieniać jeszcze długo, ponieważ postacie z "Mikołajka" są bardzo charakterystyczne, każda na swój sposób ciekawa i zabawna w tym, co robi i mówi.
Kilkanaście historii przedstawionych w "Mikołajku" łączy się w całość, niby każda jest o czymś innym, ale nie da się ich rozdzielić. Są cudowne, śmieszne, pouczające, oprawione doskonałymi rysunkami. Czytając "Mikałajka" tak często przypominały mi się "Fistaszki" Schulza, że miałam wrażenie, że oba dzieła wyszły spod jednej ręki. Cudowna lektura, polecam wszystkim w każdym wieku. My z synkiem na pewno sięgniemy po kolejne przygody Mikołajka w najbliższym czasie.
A jeśli chcecie śledzić moje postępy w wyzwaniu czytelniczym "Przeczytam 52 książki w rok", to zapraszam do kliknięcia w link poniżej:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz